Drugi weekend marca 2019
zapowiadał się dla nas bardzo intensywnie. W planach mieliśmy dwudniowy wyjazd
w Sudety. Tym razem celem było 6 kolejnych „Koronnych” szczytów:
17/28 Orlica- Góry
Orlickie
18/28 Jagodna-
Góry Bystrzyckie
19/28 Śnieżnik-
Masyw Śnieżnika
20/28 Rudawiec-
Góry Bialskie
21/28 Kowadło-
Góry Złote
Tradycyjnie jadąc w kierunku
Sudetów wyjeżdżamy z Katowic około 4 nad ranem. Po raz kolejny w skład Ekipy
wchodzi Milena, Agata, Dawid i ja.
17/28 Orlica- Góry Orlickie
Około 7:30 zameldowaliśmy się na miejscu,
czyli Pod Sołtysią Kopą, gdzie zostawiliśmy samochód i ruszyliśmy w kierunku
Orlicy. Już na samym Parkingu zastaliśmy całkiem sympatyczny widok.
Na miejscu powitała nas słoneczna,
ale chłodna pogoda. Czyli całkiem nieźle ;) Ruszyliśmy w górę zielonym
szlakiem, początkowo kilkaset metrów asfaltem, następnie szlak odbijał w las. Droga
prowadziła przez większość czasu wzdłuż granicy polsko- czeskiej i nie była
szczególnie trudna ale..
No właśnie! Sporo zalegającego zmrożonego
śniegu, powodowało, że co jakiś czas któreś z nas wpadło w śnieżną pułapkę po
kolana, a czasem i głębiej ;) Zazwyczaj kończyło się to salwą śmiechu pozostałych,
ale trzeba było uważać żeby nie zrobić sobie krzywdy.
Bez większych trudności
meldujemy się na szczycie, pstrykamy pamiątkowe zdjęcia i wracamy do samochodu.
Cała trasa to około 5km i
półtorej godziny marszu i daje nam 6 pkt GOT.
Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w
dalszą drogę.
18/28 Jagodna- Góry Bystrzyckie
Kolejnym celem było schronisko
pod Jagodną. Droga samochodem zajmuje nam około pół godziny. Niestety dojeżdżając
na miejsce pogoda mocno się popsuła. Nie ma, że boli! Jest plan, więc trzeba go
zrealizować. Poza tym, póki w górach nie ma burzy (ewentualnie lawiny) to nie
problemu i zasuwamy do góry ;) Przybijamy pieczątki w schronisku, zakładamy
superseksowne pelerynki przeciwdeszczowe i maszerujemy niebieskim szlakiem w
kierunku najwyższego szczytu (pagórka) Gór Bystrzyckich.
Trasa jest szeroka,
łagodna i biegnie wzdłuż trasy dla biegaczy narciarskich. Nawet dla dzieci nie
powinna stanowić problemu kondycyjnego (no chyba, że się zanudzą). Jak mam być
szczery to chyba jest to jeden z tych szlaków, który będę wspominał najmniej
pozytywnie. Z wielu powodów. Szlak jest nudny, nie ma widoków, poza tym było
brzydko, wietrznie, deszczowo, a gdyby nie tabliczka to nawet nie
wiedzielibyśmy, że jesteśmy na szczycie. Po tradycyjnych fotkach wróciliśmy tą
samą drogą do samochodu.
Nieco przemoczeni (pelerynki trochę nas osłoniły, ale
łatwo się targały i nie zakrywały nas w stu procentach) pakujemy się do samochodu
i ruszamy dalej w kierunku ostatniego zaplanowanego celu tego dnia.
Trasa na Jagodną i z powrotem zajęła
nam 2 godziny i 15 minut. W tym czasie pokonaliśmy ciut ponad 9km i przy okazji
zdobyliśmy 12pkt GOT.
19/28 Śnieżnik- Masyw Śnieżnika
Droga zajmuje nam około godziny i wiedzie przez kręte sudeckie
serpentyny. Samochód zostawiliśmy w miejscowości Klecienko, a dokładniej na
parkingu pod Jaskinią Niedźwiedzią. To tylko nazwa, bo do samej Jaskini trzeba jeszcze
kawałek przejść prawie 1,5 km.
Trasa, jaką wybraliśmy na
Śnieżnik prowadziła żółtym szlakiem przez wspomnianą już Jaskinię Niedźwiedzią
(niestety wtedy nieczynną), przez Przełęcz Śnieżnicką aż do schroniska na
Śnieżniku. Następnie zielonym szlakiem na szczyt.
Na całe szczęście pogoda w
porównaniu z Jagodną zdecydowanie się poprawiła. Było pochmurno, ale na
szczęście nie padało. Droga do
schroniska wiedzie przez las. Od pewnego momentu zdecydowanie przydały nam się
raczki. Jako, że była to nasza trzecia góra dnia to zmęczenie dawało się we
znaki i nie było już tej „świeżości w kroku”, jak mawiał klasyk ;) Co trzeba
przyznać dziewczyny dawały radę i nie narzekały! Brawo wy! :D
Z nieco większą
ilością przerw docieramy do schroniska na Śnieżniku, jednak wiedząc, że
niebawem będzie robiło się ciemno ruszamy od razu do góry. Po pieczątkę
postanowiliśmy wejść w drodze powrotnej.
Im bliżej szczytu tym warunki stawały się coraz bardziej trudne. Na
szczęście nadal nie padało. Jednak coraz gęstsza mgła i przybierający na sile
wiatr powodował, że szliśmy bardziej na wyczucie niż trzymając się szlaku.
Coraz większe zmęczenie też nie pomagało. Na samym szczycie nie dało się zbyt
długo wytrzymać, a widoczność była znikoma. (Ach jak bardzo przydałyby się
gogle narciarskie!).
Po zejściu ze szczytu pogoda była
już znacznie lepsza i w okolicach schroniska wiatr i mgła odpuściły już zupełnie.
Koło 17 wstąpiliśmy do schroniska nieco się ogrzać, posilić się ciepłymi
pierogami i przybić pieczątki do książeczek. Kiedy odsapnęliśmy ruszyliśmy w
dół. Zaczęło robić się szaro i ciemno. Na co byliśmy oczywiście przygotowani i
ostatnią godzinę schodziliśmy z czołówkami.
Cała trasa zajęła nam nieco ponad
4 godziny, w trakcie których pokonaliśmy 15,5 km i dała 21 pkt GOT.
Zapakowaliśmy się do samochodu i
ruszyliśmy w stronę nieodległego Stronia Śląskiego, gdzie mieliśmy wykupiony
nocleg.
Dzień drugi już w krótce ;)
Piękne widoki z parkingu pod Orlica :)
OdpowiedzUsuńNam zostały 3 góry do Korony ale nie wiemy, czy uda się to ogarnąć w tym roku :P zobaczymy :)