Góry
Świętokrzyskie
to masyw górski położony w południowo-wschodniej Polsce, w centralnej części
Wyżyny Kieleckiej. Najwyższy szczyt to Łysica (612 m n.p.m.) w paśmie Łysogór.
Nazwa gór pochodzi od relikwii Krzyża Świętego przechowywanych w klasztorze na
Łysej Górze. Góry Świętokrzyskie są jednym z najstarszych pasm górskich w
Polsce. Charakterystyczne dla krajobrazu najwyższych partii Gór Świętokrzyskich
są strome stoki, głęboko wcięte doliny, skałki ostańcowe i gołoborza. To tak
tytułem wstępu.
Tym razem poza naszą „Fantastyczną Trójką” ruszyła z nami
moja przyszła teściowa z mężem (których przy okazji serdecznie pozdrawiam
i dziękuję za towarzystwo w trakcie wycieczki ). :)
No to jedziemy! |
Dzień zaczął się dość niefortunnie
– od godzinnego spóźnienia (zazwyczaj najbardziej punktualnego należałoby
dodać) Dawida. No cóż, złośliwość rzeczy martwych, telefon się wyłączył, budzik
nie zadzwonił, a sen taki przyjemny ;). Zamiast planowanego wyjazdu o 7 rano,
wyruszyliśmy z Katowic o godzinie 8:05. Droga znośna chociaż bez szału
(osobiście wolałbym autostradę no ale cóż… ;)) Ok. 10:45 meldujemy się w Świętej
Katarzynie. Pogoda bardzo przyjemna, ciepło. Ze względu na święto maryjne -
sporo ludzi (zarówno turystów, jak i pielgrzymów), ale na szczęście udało nam
się szybko zaparkować pod samym klasztorem sióstr bernardynek. Chwila na
ogarniecie się i koło 11 ruszamy na szlak.
Pamiątkowe zdjęcie z parkingu |
Mijamy klasztor i od razu widać znaki na
szlak. Znów raczej trudno byłoby zabłądzić ;) . W kilka minut, najpierw
asfaltem potem żwirową droga (oczywiście po drodze nie obyło się bez zakupu
pamiątkowego magnesu) docieramy do kasy Świętokrzyskiego Parku Narodowego-
Puszczy Jodłowej.
Klasztor sióstr bernardynek |
Pamiątkowy magnes obowiązkowy |
Natura geografa robi swoje ;) |
W tym miejscu
przybijamy pieczątki do książeczek (mam nadzieję że wystarczą) i ruszamy. Zaraz
za bramą widzimy znaki na miejsca pamięci historycznej, ale postanawiamy
przyjrzeć się im w drodze powrotnej. Szlak jest dość szeroki i łagodny. Po
chwili mijamy pomnik Stefana Żeromskiego - miłośnika tych stron.
Kawałek dalej
docieramy do kapliczki św. Franciszka i schładzamy się w pobliskim źródełku.
Wszędzie pełno ludzi. Jak dla mnie za dużo. Zaraz za kapliczką rozpoczyna się
drewniana kładka. Po tym fragmencie w końcu robi się trochę bardziej stromo.
Zaczynamy maszerować wśród wystających kamieni, korzeni i potykaczy
zapobiegającym dalszej erozji gleby w tym miejscu. Przechodzimy kamienne schody
i docieramy do tabliczki informującej, że już… jesteśmy w połowie drogi. Wydaje
nam się, że to za szybko ale zerkamy na zegarki - faktycznie minęło pół godziny,
a więc połowa szacowanego czasu przejścia na szczyt. Idziemy dalej! Zaczyna się
podejście pośród całkiem sporych kamieni i głazów. Raczej nic ekstremalnego,
ale pewnie kostkę dałoby się skręcić.
Patrzę na obuwie ludzi zarówno wchodzących, jak i schodzących
i jedyny komentarz jaki przychodzi mi do głowy to „Nosz Ku*wa mać!” Ja
rozumiem, że to nie Rysy, że to tylko 612 m. n.p.m., ale ludzie! Serio?! Żeby
wchodzić w klapkach, sandałach, crossach, balerinach?! Jeszcze pół biedy, kiedy
to były przynajmniej adidasy - chociaż podeszwa nieco grubsza. No i żeby wchodzili
sami w takich bucikach. To nie! Całymi sandałowymi rodzinami razem z
kilkuletnimi dzieciakami. To już nawet fantazja nie jest a zwykła głupota i
skretynienie. Ktoś powie weź odpuść, przesadzasz. Może i tak jest. Jak widać
wszyscy wleźli i zleźli na dół i żyją. Generalnie tak. Ale tu chodzi o logiczne
myślenie, bezpieczeństwo własnych (i swoich dzieci) nóg i zwykły szacunek dla
małych, bo małych, ale jednak gór. W związku z tym sandałowo-klapkowe podejście
do gór zawsze będzie mnie strasznie irytowało.
Wracając do nas, na chwilę przed dotarciem na szczyt
minęliśmy zjawisko charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich, a więc gołoborze
i kawałek dalej byliśmy na szczycie. Widok nie zachwyca.
Gołoborze niedaleko szczytu |
Czym właściwie jest gołoborze? Bardzo ciekawie brzmi
definicja wikipedii: rodzaj pokrywy stokowej lub wierzchowinowej (grzbietowej),
składającej się z lekko redeponowanego rumoszu skalnego. A tak bardziej po polsku
to rumowiska skalne w górach. Termin gołoborze jest określeniem regionalnym (świętokrzyskim),
które oznacza miejsce „gołe”, bez „boru” - nawiązuje do ich występowania w
obrębie lasu. Ale jest stosowane również do pozostałych zjawisk tego typu.
Głównym czynnikiem powstania gołoborzy były procesy mrozowe (zmiany temperatury
– zamarzanie i rozmarzanie podłoża; zamarzanie wody powodujące rozpad blokowy
skał).
Szczyt zdobyty! |
Na szczycie cykamy pamiątkowe zdjęcia do książeczek i robimy krótką przerwę na uzupełnienie kalorii. Ruszamy z ciekawości w stronę Kakonina, ale po ok. 15 minutach zawracamy. Co ciekawe, napotkany po drodze starszy pan podpowiada nam, że jeśli odbijemy w bok (idąc od strony Kakonina w prawo, analogicznie idąc ze szczytu w stronę Kakonina w lewo) w ledwo widoczną ścieżkę to zobaczymy o wiele ciekawszy widok niż ze szczytu i kolejne gołoborze. Co prawda z lekką dozą nieufności, ale postanawiamy sprawdzić czy to prawda. Trzeba mu przyznać, że miał rację. Zero turystów, cisza, spokój i niezły jak na te rejony widok. Robimy małą przerwę i ruszamy z powrotem na szczyt, a potem drogą w dół do Świętej Katarzyny.
Gołoborze za szczytem |
Powaga? A co to jest i po co? ;) |
Ooo, super! a my na Łysicę wchodzić będziemy juz calkiem niedlugo :) niestety to daleko od nas, cała wyprawa :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
M&M