Dzień po zdobyciu Skopca, Wysokiej Kopy i Skalnika
planowaliśmy zakończyć przygodę z Sudetami -najwyższym szczytem, czyli Śnieżką. Już z samego rana zaskoczył nas… śnieg.
Oczywiście wiedzieliśmy, że tego na szlaku jest sporo i byliśmy na niego
przygotowani, ale ten na podwórku naszej kwatery nieco nas zadziwił. Na
szczęście, mimo, że była już połowa kwietnia to nadal miałem zimowe opony i
skrobaczkę w samochodzie ;)
Jak już się wygrzebaliśmy spod śniegu, ruszyliśmy w stronę
Karpacza ;) Tam zostawiamy samochód niedaleko Przełęczy pod Czołem. Szlakiem
żółtym/ zielonym docieramy to Świątyni Wang otulonej świeżutkim, białym puchem.
Zwiedzamy jej otoczenie, kupujemy bilety do Karkonoskiego Parku Narodowego i
ruszamy w dalszą drogę. Kierujemy się niebieskim szlakiem w kierunku Samotni i
Strzechy Akademickiej.
Ze względu na częściowo zamknięte fragmenty szlaków,
omijamy Samotnię i dochodzimy do schroniska „Strzecha Akademicka”, gdzie robimy
przerwę na ogrzanie się i drugie śniadanie.
Ruszamy dalej i kawałek nad schroniskiem pojawia się mały
dylemat. Mieliśmy w planie kierować się szlakiem niebieski w kierunku Spalonej
Strażnicy, ale natrafiamy na znaki kierujące w lewo na „szlak zimowy”. Po
chwili zastanowienia ruszamy w tę stronę. I wiecie co? Ze względu na pogodę i
widoki z tego szlaku to była bardzo dobra decyzja;) Świeży śnieg, błękitne
niebo i widoczna na horyzoncie Śnieżka sprawiały, że mimo łapania małej
zadyszki było pięknie! Niestety im wyżej tym mocniej zaczynało wiać i żeby nie
mrużyć całą drogę oczu zakładamy gogle. (Ot taka lekcja wyciągnięta z przygody
na Śnieżniku, o której możecie poczytać w tym miejscu)
Wracamy na „tradycyjny” szlak w okolicy Kopy i docieramy do
Schroniska Dom Śląski. Tam odpoczywamy tylko chwilę i ruszamy do „ataku
szczytowego” ;)
Na tym odcinku wieje coraz bardziej, ludzi nieco więcej, ale
nadal niewiele w porównaniu z tym co się czasami na Śnieżce dzieje, zwłaszcza w
wakacje i długie weekendy. Zaczynają się też zbierać chmury, które coraz
bardziej zasłaniają widoki. Chociaż wydaje się, że szczyt jest na wyciągnięcie
ręki to końcówka daje nam solidnie popalić (zastanawiam się czy to kwestia
naszej kondycji czy jednak zimowych warunków ;))
W końcu jesteśmy. Niektórzy z nas potrzebują chwili odpoczynku
xD
Na szczycie nie zabawiamy zbyt długo, wieje niemiłosiernie,
chmury się zbierają, obchodzimy więc okolice szczytu, cykamy fotki i wracamy do
Domu Śląskiego na obiad.
Po obiadku ruszamy w drogę powrotną tym razem tradycyjnym
szlakiem przez Spaloną Strażnicę, Strzechę Akademicką i wracamy do samochodu.
Kiedy zeszliśmy na dół po śniegu już nie było śladu. To chyba były ostatnie
podrygi zimy tej wiosny, a przynajmniej w dolinach ;)
Trasa jaką pokonaliśmy to ok. 20,6 km, które zajęło nam 7h
15 minut i dało 29 pkt. GOT.
Zdecydowanie Śnieżka w zimowej scenerii była najciekawszym
szczytem w Sudeckiej części Korony Gór Polski J
Przed nami już 2 ostatnie szczyty, a więc Tarnica i Rysy J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz